Spotkanie młodzieży wokół problemów związanych z chorobami przenoszonymi drogą płciową to inicjatywa, która okazała się niepowtarzalną okazją na spotkanie uczestników z różnych zakątków Europy. Na malowniczej wyspie Armonie, leżącej przy południowym wybrzeżu Portugalii w rejonie Algarve została stworzona przestrzeń do wymiany poglądów i wiedzy dla młodych ludzi z sześciu krajów europejskich. Udział wzięło po pięciu reprezentantów z Portugalii, Polski, Grecji, Serbii, Macedonii oraz Bośni i Hercegowiny.
Było to spotkanie stałych uczestników takich wyjazdów i inicjatyw, bardzo młodych, ale już doświadczonych aktywistów, jak również ludzi, takich jak ja, którzy pierwszy raz zetknęli się z taką formą uczenia się i wolontariatu. Podczas tego tygodnia po dwuletnim okresie pewnego zastoju otworzył się przede mną świat pełen możliwości i niesamowitych ludzi. Najlepszym elementem tego typu inicjatyw jest idea nieformalnej edukacji. Wyjazd ten był okazją do sprawdzenia się w bardzo nowych sytuacjach. Niezwykle ekscytujące są chwile kiedy człowiek odkrywa sam siebie, swoje umiejętności i potencjalne możliwości, których nawet się nie spodziewał. Odkrywanie swojej roli w grupie i pełne entuzjazmu wkładanie całego siebie w wykonywanie zadania i realizowanie misji to najlepsze uczucie na świecie, a zbyt rzadko zdarza się w codziennym życiu większości ludzi. W ludziach drzemią niezliczone możliwości czekające na odpowiednie środowisko i wyzwanie by się nimi wykazać. Wspólny tydzień zaczął się bardzo intensywnie. Od rana pierwsze spotkania miały na celu zapoznać ze sobą uczestników i zintegrować. Kolejne zadania scalały grupę i pozwalały każdemu uczestnikowi rozpoznać swoje miejsce w grupie i swoją w niej rolę. Fantastycznym pomysłem okazał się „city challenge” trzeciego dnia. Pojechaliśmy wspólnie do Olhão, miasta w którym znajduje się siedziba MOJU(Associação Movimento Juvenil em Olhão), organizatora wyjazdu i spotkania młodzieży.
Wszyscy uczestnicy zostali podzieleni na zespoły i otrzymaliśmy listę zadań oraz dwie godziny. Nie dosyć, że zadanie było zabawne, a jednocześnie wymagające, to należało przebyć spory kawałek miasta i dotrzeć do rozsypanych po mieście miejsc. Jednocześnie każde zadanie wymagało zapoznania się z lokalnymi tradycjami i tubylcami. Członek mojej grupy na przykład zgubił paszport w taksówce, którą jechaliśmy do fabryki produkującej tradycyjne ciasteczka. Udało nam się dogadać w nieokreślonym języku z taksówkarzami i paszport pod koniec przygody został przywieziony na miejsce przez życzliwego kierowcę. Zmieściliśmy się też w wyznaczonym czasie i byliśmy pierwsi na mecie. Końcowym przystankiem dla każdej grupy była restauracja Bioco, w której jedliśmy tego dnia obiad, a którą również trzeba było najpierw samodzielnie odnaleźć. Zadanie w Olhão bardzo nas zbliżyło jako członków zespołu. Na początku całego pobytu potrzebowaliśmy pewnego nadzoru i struktury pracy narzuconej przez teamleaderów. Jednak już trzeciego dnia wieczorem, grupa pracowała sama z siebie. Powodem było zadanie zaplanowane kolejnego dnia dotyczące głównego tematu wyjazdu. Poza kilkoma zadaniami, w których wymieniliśmy się wiedzą i spostrzeżaniami z perspektywy każdego z krajów najważniejszym zadaniem było spotkanie w szkole z młodzieżą i tzw. acting-out czyli akcja społeczna, w tym wypadku na małą skalę. Dzień wcześniej burzliwie dyskutowaliśmy nad formą przekazu oraz o jakie dokładnie przesłanie nam chodzi. Ostatecznie zdecydowaliśmy, że tematem będzie dyskryminacja osób zarażonych, a główną formą będzie teatr oraz quiz, po czym zgodnie z zainteresowaniami podzieliliśmy się na oddzielne zespoły. Mieliśmy stosunkowo mało czasu i w miarę dużą odpowiedzialność, więc głowy pracowały nam bardzo intensywnie tego właśnie wieczoru. Spotkanie mimo naszych obaw udało się wspaniale. Po wszystkim chłopcy z tej klasy pochwalili się swoją pasją taneczną w samym środku kręgu, który utworzyliśmy na korytarzu koło sali konferencyjnej.
Byliśmy zachwyceni tak miłą reakcją. Wyjazd ten był naprawdę niepowtarzalną okazją na spotkanie ponad trzydziestki całkowicie niesamowitych ludzi, którzy tak wiele robią w swoim życiu. Zderzenie naprawdę różnych spojrzeń, od ludzi bardzo młodych, dopiero co pełnoletnich, po osoby koło 30 roku życia z bardzo bogatym, ciekawym doświadczeniem życiowym i zawodowym. W przerwach między sesjami, podczas posiłków, wspólnych wieczorów i spacerów na plażę mieliśmy czas na to, żeby wystawić się na ten ogrom punktów widzenia jak również poczuć jedność z ludźmi z bardzo odmiennych rzeczywistości. Wyjazd ten obudził we mnie uśpioną dotąd energię życiową i ukazał zupełnie inny świat.
Agata


