Czas na relacje! :)
Uczestnicy projektu E=mc2 Edukacja Młodego Człowieka przez Culturę dzielą się z nami swoimi wrażaniami ze szkolenia wprowadzającego oraz z pierwszych warsztatów.Zapraszamy do lektury!OPTYMISTYCZNIE
W ferie odbyły się czterodniowe warsztaty, które pomogły nam się zapoznać oraz wprowadzić w tematykę całego projektu E=mc2 opartego na formie Teatru Forum. Wykonywaliśmy wiele ćwiczeń i zbaw integracyjnych. Codziennie przebywaliśmy ze sobą po kilka wspaniałych godzin. Miałam wrażenie jakby od każdego płynęła pozytywna energia, której chce przekazać innym jak najwięcej. W momentach, gdzie trzeba było wyjść na środek i coś przedstawić nie czułam krępacji, ponieważ panowała tak czysta aura, że nie było mowy o powiedzeniu: - Ja tego nie zrobię i koniec! . Wspólnie napisaliśmy KONTRAKT, czyli czego powinniśmy przestrzegać by dobrze nam się razem pracowało. Wszystko to co robiliśmy na zajęciach pomogło wytworzyć pewną więź emocjonalną między poszczególnymi osobami oraz między nami jako cała grupa. Zaczęło również rodzić się zaufanie między uczestnikami, co mam nadzieję będzie dalej owocowało, gdyż to bardzo pomaga we wspólnym dążeniu do celu.
Już po pierwszym dniu miałam w sobie mnóstwo pozytywnej energii. Cały czas towarzyszył mi optymizm, dobry humor, zadowolenie, swoboda ducha, poczucie dobrego spędzenia czasu, ale przede wszystkim spełnienie. Wiem, że byłam w odpowiednim miejscu we właściwym czasie. Ani śmiem sądzić, że żałuję tych godzin razem z innymi optymistami ^^ Poza dobrą zabawą i świetnym humorem przybyło troszkę nowej wiedzy, ale i uświadomienia tego co potencjalnie jest oczywiste, lecz czasem człowiekowi potrzebne jest uprzytomnić, że to co przyjęte jako ogólną normę wcale nie musi być normalne, np. chodzenie. Kto powiedział, że jest tylko jeden na to sposób? Została uruchomiona nasza wyobraźnia, refleks, spostrzegawczość, ale przede wszystkim każdy z nas miał okazję do podzielenia się swoją kreatywnością i ciekawymi pomysłami. Niektórzy nawet odkryli w sobie cechy, o których nie mieli pojęcia. Mówiliśmy również o swoich obawach, ale i tym co chcielibyśmy zrobić przez te parę miesięcy oraz to co moglibyśmy dać od siebie – swój osobisty wkład do projektu.
Jedna z rozmów dotyczyła OPRESJI. Czym ona jest i gdzie się z nią możemy spotkać. Tak naprawdę ona ma rację bytu w życiu człowieka od zawsze i jest tak neutralna, że nie zawsze zdajemy sobie sprawę o jej zaistnieniu w danej sytuacji. Większość ludzi kojarzy ją z czymś niedobrym, ze: STRACHEM, ZDENERWOWANIEM, ZAGROŻENIEM ŻYCIA, KŁOPOTAMI, ZABLOKOWANIEM SIĘ, DEPRESJĄ. Jest między nami podczas wykonywania codziennych czynności. Nie zawsze jednak musi być kompletnie zła, może być i pozytywna, np. Rodzice motywujący dziecko do nauki. Oni nie mają złych intencji, chcą tylko by owoc ich miłości miał dobre wykształcenie i poradził sobie w dorosłym życiu. Nikt nie jest w stanie przewidzieć co go czeka jutro, a tym bardziej za kilka/ kilkanaście lat. Wszystko ma swoje dobre i złe strony. Jeśli chodzi jednak o tę nikczemną stronę opresji, nie zawsze wiemy jak sobie z nią poradzić, dlatego potrzeba nam jest pomoc i również tym zajmiemy się podczas trwania naszego projektu, czyli pomocą w rozwiązywaniu problemów różnego rodzaju, m.in. opresją.
Czy jest coś piękniejszego, niż godzina całkowitego oderwania się od rzeczywistości? Tak. Dwie godziny warsztatów teatralnych, pozwalających na całkowite oderwanie się od rzeczywistości… i nauki geografii. Brr…
Zaczęło się od tego, że zwiał mi autobus. Wiem, kiepski początek. Później było kilkanaście (ok, kilka. nie mam kondycji…) minut biegu w kierunku Najpiękniejszej Szkoły w Poznaniu – Marcinka! Gdy już przebrnąłem przez labirynt korytarzy i klatek schodowych wszedłem do sali nr 201 i ujrzałem zdumienie na twarzy prowadzącej warsztaty kobiety (po xnastu sekundach dowiedziałem się, że na imię ma Olga). O dziwo pamiętała moje imię ze spotkania organizacyjnego.
Kazano mi się przedstawić i zapoznać z resztą grupy, to jest z dziesięcioma innymi osobami. Każde z nas musiało podać swoje imię i jakąś cechę, która nas określa (Ambitny Antoni, miło mi). Poznałem kilka Zmęczonych, Pomysłowych, a nawet Niezbędnego i Nieograniętą. Było to miłe powitanie. Dziękuję za nie.
Po kilku swobodniejszych chwilach rozgrzewki zaczęła się zabawa, polegająca na porozumiewaniu się w języku Ba-ma-wu (tak, przekręciłem. wiem, przerobicie mnie na tapicerkę). Po streszczeniu ostatniego wieczoru i wtrąceniu kilku ba-ma-wi prowadzący zakończyli powyższą część w bezlitosny sposób i wróciliśmy do chodzenia wokół sali.
Następnie mieliśmy okazję przygotować swój aparat mowy do nadchodzących zajęć. Och, jakim z jakim bólem przyszło nam się zmierzyć, jakąż męczarnią były kolejne kręgi zataczane językiem wokół policzków… Lecz, ku memu zdumieniu, wszyscy przeżyliśmy tę próbę.
Chwilę później nasze obolałe buzie (i przepony! koniecznie przepony!) musiały wymawiać strasznie-okropne-i-trudne-
Po upłynięciu wspomnianych pięciu minut wszyscy byli już w sali. Zaczęła się tutaj ta bardziej praktyczna część zajęć. Na początku każdy odgrywał określoną postać w określonej sytuacji. Wyszło świetnie i dostarczyło nam to (i mam tutaj na myśli zarówno uczestników, jak i prowadzących) mnóstwo śmiechu. Gdy już chichoty ucichły podzieliliśmy się na dwie grupy. Naszym zadaniem było zagranie w etiudzie. Ta, która przypadła mojej grupie nosiła wzniosły tytuł ‘Tapicerowanie mebli’. Wyszło Tarantinowsko. Mocno Tarantinowsko. Hue hue hue… Niestety owa etiuda wyznaczyła koniec zajęć. No i ów brutalny koniec był jedyną rzeczą, która mi się nie spodobała. Jakże okrutny jest powrót do świata! Świata zaśnieżonego i pełnego nauki na jutro. Tak więc – do zobaczenia za tydzień. Po dzisiejszym dniu jestem pewien, że znowu wszyscy się zobaczymy. Tak więc… C Ya!'
Projekt jest realizowany w ramach IV edycji Akademii Orange