W życiu większości rzeczy nie da się zaplanować, a przynajmniej w moim przypadku. Chyba nie mamy większego wpływu na wszystko, co się dzieje wokół nas. Ok, to my jesteśmy panami własnego losu i my odpowiadamy za własne decyzje, niemniej jednak szanse i przeróżne możliwości podsuwa nam pod nos przeznaczenie.
Na EVS chciałam pojechać, jak tylko dowiedziałam się o tym programie (czyli mając niecałe 18 lat), choć nigdy nie było mi to po drodze. Powiedzmy, że matura i studia były ważniejsze, choć zawsze gdzieś głęboko było schowane to malutkie marzenie, żeby wyjechać za granicę, żeby zrobić coś nie za pieniądze, a właśnie za wdzięczność i UŚMIECH.
Na wyjazd wybrałam najmniej odpowiedni moment, choć podejrzewam, że to właśnie wtedy potrzebowałam tego najbardziej. Po prostu jednego dnia znalazłam ogłoszenie o pracy w centrum kształcenia środowiskowego. Napisałam list motywacyjny i wysłałam. Po trzech tygodniach dostałam telefon, że za niecały miesiąc mogę pakować walizki i przyjechać do Passignano sul Trassimeno we Włoszech.
Na początku września przyjechałam do organizacji goszczącej, która nazywa się Panta Rei (co znaczy „wszystko płynie”). Gdy przyjechałam byłam oczarowana miejscem –ośrodek znajduje sie na wzgórzu z panoramą na jezioro. Ogromnym plusem jest mieszkanie wśród natury i z dala od zgiełku miasta, ale jest to i minus, bo z centrum miasta do domu jest ładnych parę kilometrów pod górkę. Zadania realizowałam z trójką innych wolontariuszy z tego samego projektu, z Francji i Meksyku oraz kilkoma osobami z programu WWOOF. Przez całe 5 miesięcy mieszkałam z nimi i pracowałam.
Co do obowiązków, to nie istniała rutyna (w końcu „wszystko płynie”) zależymy od pogody, pory roku i od tego czy przyjedzie grupa, którą należy „ugościć”. Moje obowiązki mogę podzielić na trzy główne kategorie:
a) ogród: czyli troszczenie o nasz ogród plus zbieranie owoców i warzyw z naszego ogrodu i sadu, i przetwarzanie ich na weki, dbanie o zwierzęta domowe (karmienie świń, kur i królików); ponad to w listopadzie pracowaliśmy na polu oliwkowym, gdzie zbieraliśmy oliwki i następnie je wekowaliśmy oraz przetwarzaliśmy na oliwę :)
b) budowa: Panta Rei wraz z technikum rolniczym budowała strukturę z ziemi/gliny i słomy, zatem i tu wykorzystywane były nasze ręce – tynkowaliśmy, i stawialiśmy ściany z materiałów nautralnych;
c) goszczenie grup: głównym dochodem naszej organizacji jest przyjmowanie grup zorganizowanych i uczenie młodzieży jak żyć w sposób ekologiczny we Włoszech; tutaj potrzebna była pomoc przy gotowaniu, zmywaniu, sprzątaniu i szykowaniu materiałów.
Może nie były to wymarzone zajęcia, która chcę robić przez resztę mojego życia. Niemniej jednak mam wrażenie, że nauczyłam się wielu rzeczy pożytecznych nie tylko do przyszłej pracy, ale na co dzień.
Mam jednak jedno małe „ale” co do mojego projektu- mój wolontariat trwał jedyne 5 miesięcy i niestety nie zobaczę wszystkich „owoców” mojej pracy...
[gallery link="file" columns="2" orderby="rand"]