Nazywam się Basia i od stycznia 2012 jestem na EVS-ie w Holandii. Pracuję z dziećmi współprowadząc warsztaty cyrkowe w Circus Elleboog. Są to grupy w różnym wieku, zajęcia odbywają się przeważnie w szkołach lub siedzibie organizacji. Uczymy chodzenia na linie, balansu na dużych drewnianych piłkach, jazdy na monocyklu, różnego typu żonglerki, akrobacji na trapezie, chuście, akrobatyki....zależnie od umiejętności osób, z których składa się team w którym pracuję, oczekiwań dzieci. Przygotowujemy przedstawienia, pokazy dla rodziców czy szerszej publiczności. Wykonujemy ćwiczenia teatralne, prowadzimy gry i zabawy. Moje ulubione grupy, to te składające się z młodzieży, która, nie dość, że rozumie angielski - gdyż wciąż pomimo lekcji holenderskiego nie jestem w stanie wyjść poza podstawowe komunikaty w tym języku - to również bardziej poważnie podchodzi do pracy teatralnej jak i przygotowania pokazu. W lipcu odbył się festiwal w związku z przenosinami Cyrku do nowego budynku, podczas którego, w dużym namiocie cyrkowym, odbyły się pokazy dzieci, między innymi grupy, z którą wykonałam maski teatralne, czy grupy, w której prowadziłam warsztaty teatralne. No i Amsterdam, miasto kanałów, pięknych parków i oczywiście rowerów...bo tu na EVSie nie dostajesz sieciówki tylko rower. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, a jest z czego wybierać. Dla mnie to były świetne treningi z akrobatyki, wystawy różnorakie, spektakle, muzyka, no i spotkania z ludźmi przy jedzeniu na skłocie czy w kuchni w której każdy może przyjść i coś ugotować i gdzie za symboliczną kwotę można opychać się pysznym wegańskim jedzeniem. A gdy pogoda dopisuje – czyli poza tak zwanym przeze mnie "okresem deszczowym", który niestety czasem doskwiera w tym mieście – wszyscy wychodzą do parku – ćwiczyć, robić grilla, grać muzykę...gdzie w przerwie miedzy jednymi, a drugimi zajęciami wyleguję się na trawie, zjadam obiad czy drzemię przez chwilę. Jest to miasto, w którym ciągle zdarza się coś ciekawego czy niespodziewanego, to piknik na zamarzniętym kanale, to dzikie tańce na skłocie, śniadanie na dachu budynku przy wschodzie słońca, szalona akrobatyka na trawie, dziwne gry zespołowe, w których stajesz się kula do kręgli czy ścigasz się, w cztery osoby będąc wewnątrz namiotu w którym wycięto dziury na nogi lub to, że przechodząc przez Dam – główny plac w Amsterdamie, dostajesz nagle poduszką po głowie od kogoś znajomego – bo w Wielkanoc odbywa się tam bitwa na poduszki. Miasto z przestrzenią na działanie...bo chcesz zrobić wystawę, koncert, poćwiczyć, podyskutować... zawsze się coś znajdzie. Trzeba tylko uważać by nie za dużo, nie na raz...